Szkoła jogi we Wrocławiu. Praktyka według metody B.K.S. Iyengara

z d r o w i e     

   z d r o w i e

09/2019 │TIMM MAGAZYN

Irena Zamirska-Pietrek

Certyfikowana i dyplomowana nauczycielka jogi, ale przede wszystkim praktyk z krwi i kości. Energiczna i uśmiechnięta, z jogą jest już od ponad 15 lat i nie zamierza jej porzucić, nigdy. Praktykuje hatha jogę, według metody B. K. S. Iyengara. Prowadząc zajęcia, uczy dokładności i poszukiwania wygody w wykonywaniu pozycji, skupienia oraz osiągania większej świadomości swojego ciała. Poprzez swoją szczerą i otwartą postawę wobec uczniów, zachęca do głębszego spojrzenia na różne aspekty jogi.

 

http://joganabiskupinie.pl

Uważam, że mówienie o swoim rozwoju wewnętrznym, a tym przecież jest joga, to osobista sprawa. Poznałam dużo ludzi związanych z jogą – i takich zaawansowanych, i mniej zaawansowanych. Bardzo zaawansowani nauczyciele nie próbują kreować się na kogoś, kim nie są. Nie mówią dużo o swoich wewnętrznych przeżyciach. Potrafią powiedzieć jedno zdanie, bardzo mądre, które długo zostaje w pamięci. Po tym właśnie można rozpoznać duchową mądrość. To ma się „zadziać” w Tobie!

Jesteś typem pragmatycznym, nastawionym na doświadczanie. Wolisz działać, niż opowiadać.

Osobiście nie lubię mieszać ezoteryki do jogi. Nie oceniam tego podejścia, bo go nie znam. Jestem osobą praktyczną, dlatego wolę działać, niż koncentrować się na nieznanych wpływach. Joga uczy nas twardego stąpania po ziemi. Dlatego najpierw uczymy się pozycji stojących, podstawowych, aby później przejść do stania na głowie. Dosłownie i w przenośni. Najpierw rozwijamy wiarę w siebie, aby potem „rozsądnie bujać w obłokach”. We wszystkim musi być równowaga przeciwieństw, wzajemne uzupełnianie się wpływów. I tego staram się uczyć, z należytą uczciwością.

Niektórzy postrzegają jogę nie tylko jako jedną z metod terapii naturalnych, obok ziołolecznictwa, litoterapii czy akupunktury, ale również jako obszar zahaczający o grunt ezoteryki. Czy Ty również uważasz, że joga skrywa w sobie pewną tajemniczość?

Nie wiem. Ja już od pierwszych zajęć wiedziałam, że joga stanie się, mówiąc potocznie, moim sposobem na życie. Niektórym pasuje inna energia, to bardzo indywidualna kwestia. Pamiętajmy też, że po jednych zajęciach niewiele jesteśmy w stanie stwierdzić. Na początku warto próbować różnych rodzajów i szkół jogi, różnych innych nauczycieli – szukajmy swojego miejsca. Jakbym miała dać radę osobom, które szukają swojej jogi, powiedziałabym, aby patrzeć na porozumienie między nauczycielem a uczniem. Wtedy można nawzajem czerpać od siebie energię. To wszystko się przeplata.

Nawiązując jeszcze do Twojego pytania, kiedyś zapytałam jednego z nauczycieli jogi, co ceni najbardziej u swoich uczniów. Odpowiedział, że przede wszystkim to, że przyszli, bo ten pierwszy krok jest trudny oraz to, że ciągle są, bo te kolejne nie są łatwe.

Jak to się dzieje, że niektórzy od razu zakochują się w jodze, a inni przyjdą raz i już więcej nie pojawiają się na grupie?

I tego nie chcemy! Nie mamy porzucać swojego dotychczasowego życia. Nie jesteśmy ascetami, którzy zaszywają się na pustyni i medytują. Mój główny nauczyciel Iyengar, miał przecież wielodzietną rodzinę. Wbrew pozorom jednak wielką sztuką jest utrzymanie równowagi, postrzeganie jogi jako pomoc w życiu codziennym, a nie jako coś, co nas odrywa od rzeczywistości. Jeśli tak się stanie, to znaczy, że idziemy w złym kierunku. Możemy uznać w pewnym momencie, że rozwinęliśmy się duchowo, a reszta ludzi, którzy nas otaczają, wciąż stoi w miejscu. A to jest zarozumialstwo, pycha.

Mogę podzielić się swoim doświadczeniem – joga pozwoliła mi odpuścić wiele rzeczy, na które nie mam wpływu. Zaakceptować to, co jest, zdystansować się. Oczywiście w wielu sytuacjach należy walczyć, ale na wiele też tracimy niepotrzebnie energię. Joga pozwala mi również nie przywiązywać się do myśli, nie roztrząsać przeszłości. Po co wprowadzać zamęt w umyśle? Po prostu spostrzegajmy rzeczy takimi, jakimi są.

To musi być niezwykle trudne, aby całkowicie porzucić nasze codzienne potrzeby na rzecz skupienia uwagi na sobie, własnym rozwoju.

Jak najbardziej tak. Dużo można powiedzieć na ten temat. Rozmawiałyśmy wcześniej o tym, że nie w tym rzecz, aby wykonać trudną asanę w idealny sposób. Pozycja ma być prawidłowa, dążyć do jej pełnego wariantu i być przede wszystkim stabilna i wygodna.

Jeżeli oczekujesz od razu efektów czy zdobycia wspaniałych mocy, to się rozczarujesz. Joga to stopniowe poznawanie siebie, zaczynając od świadomości trudniejszych miejsc w ciele, po Twoje możliwości i rozwój duchowy. Mówi się, że dochodzisz do swojego wewnętrznego ja, odkrywasz swoją prawdziwą tożsamość.

Joga głosi, aby nie patrzeć na owoce, lecz na pracę. Czy to dobra metoda walki z maksymalizmem, cywilizacyjną chorobą dzisiejszych czasów, gdzie ważne są jedynie efekty, a nie sam proces dochodzenia do celu?

W jodze ćwiczenia polegają na wykonywaniu pozycji ciała, które nazywamy asanami. Jest taka teoria, która głosi, że najkorzystniejsze dla poprawy zdrowia są poranki. Robimy wtedy największy postęp, chociaż ciało jest sztywniejsze i trudniej wchodzimy w pozycję. Nie powoduje to jednak ryzyka kontuzji. Po południu z kolei nasze ciało jest już bardziej elastyczne, odczuwamy większą energię. Wtedy powinniśmy bardziej uważać, aby nie przesadzić. Bardzo lubię podejście, aby rozwijać entuzjazm z rana – by zwalczyć sztywność i ostrożność wieczorem – aby uniknąć urazów.

Oczywiście! Joga jest wyjątkowa w świecie aktywności fizycznej, ponieważ nie pyta o wiek, sprawność czy ograniczenia ciała. W zeszłym roku, na zlecenie rady naszego osiedla, poprowadziłam cykl zajęć dla grupy seniorów, cieszyły się dużym powodzeniem. Dzisiejsze pokolenie sześćdziesięciolatków to ludzie nowocześni, szukający aktywności fizycznej która polepszy ich siłę witalną i samopoczucie. Oczywiście czas robi swoje, z wiekiem pojawiają się bariery fizyczne, ale joga jest drogą do pokonania ich. Regularne ćwiczenia budują sprawność i utrzymują ciało w dobrej kondycji, w znacznie większym stopniu niż zwykły program gimnastyczny.

Mówi się, że możliwości naszego ciała mają swoje maksimum i minimum w określonych porach w ciągu doby. Czy w związku z tym istnieje najbardziej odpowiedni czas na wykonywanie ćwiczeń, które na nas oddziaływają?

50

TIMM MAGAZYN09/2019

Wiele słyszy się o tym, że joga jest dla każdego – nie ma ograniczeń wiekowych. Czy zgadzasz się z tym?

Wcale. Wiele osób pyta mnie, czy tańczyłam, grałam w siatkówkę albo czy jestem po AWF-ie... Nie. Powiem więcej, byłam w tym kiepska. Kiedy zaczęłam praktykować jogę, poczułam, że to jest właśnie to coś. W pozostałe aspekty jogi zagłębiłam się znacznie później, po 8 latach zrobiłam uprawnienia państwowe, teraz też wciąż się doskonalę. Najwięcej dały mi kursy organizowane przez Stowarzyszenie Jogi Iyengara w Polsce. Nie chodzi mi jednak o stopnie nauczycielskie, ale o doskonalenie swoich umiejętności i pogłębianie rozumienia jogi.

Dużo miałaś do czynienia ze sportem, zanim zetknęłaś się po raz pierwszy z praktyką jogi?

Tak, to moim zdaniem najlepszy kierunek. Najpierw zaczynamy od zewnątrz, od swojego ciała i oddechu, a potem dopiero sięgamy do wewnątrz, do swojego umysłu. Niewiele mówię na zajęciach o filozofii, bo nie każdy jest na to gotowy. Gdybym na swoich pierwszych zajęciach trafiła na nauczyciela, który zacząłby mnie umoralniać, opowiadać o zasadach postępowania i próbował wprowadzić mnie w stan medytacji, na pewno bym się zniechęciła.

„Słowa nie mogą wyrazić wartości jogi. Trzeba jej doświadczyć”. To słowa Twojego guru, B. K. S. Iyengara, Twoje motto, któremu dalej hołdujesz. Czy tego samego uczysz swoich uczniów?

Dokładnie. Na początku chodziłam na zajęcia dwa razy w tygodniu i równolegle na aerobik. Pamiętam, że za którymś razem na ćwiczeniach aerobiku poczułam straszny chaos. Pomyślałam wtedy, że jestem ostatni raz na takich zajęciach i rzeczywiście więcej już na nich się nie pojawiłam.

Miałaś szczęście, bo nie musiałaś długo szukać. Od razu poczułaś, że to jest dla Ciebie.

Irena Zamirska-Pietrek: Mogę nawet podać Ci dokładną datę – 8 kwietnia 2003. Chciałam spróbować czegoś nowego, innego. Wtedy jeszcze joga nie była tak popularna jak dzisiaj, przynajmniej we Wrocławiu. Nic nie wiedziałam o praktyce czy filozofii jogi, nie przeczytałam żadnej książki na ten temat, po prostu poszłam na zajęcia. Stanęłam na macie i tak stoję do dzisiaj.

Zuzanna Sroczyńska: Wiele napisano o jodze. Czym jest, jaką ma genezę, w jaki sposób elementy tej filozofii przeniknęły do zachodniego świata. Porozmawiajmy jednak o jodze poprzez pryzmat Twoich doświadczeń – jak rozpoczęła się Twoja indywidualna droga? Kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z tą ideą?

Sobota rano, jesienne słońce przebija się przez okno poddasza. Siedzimy na kocach, wygodnie opieramy się o ulubione wałki do jogi. Irena z wielką zażyłością opowiada o jodze. Słucham zaciekawiona, zadaję kolejne pytania. Zdaję sobie sprawę, że joga uczy nas twardo stąpać po ziemi i rozwijać wiarę w siebie. A gdy opanujemy już tę sztukę, możemy pójść o krok dalej. Ale dokąd? W jakim kierunku?

O JODZE, CZYLI SZCZEROŚĆ, NATURALNOŚĆ I... ROZSĄDNE BUJANIE W OBŁOKACH.

Rozmawiała: Zuzanna Sroczyńska

z d r o w i e     

    z d r o w i e

Joga na Biskupinie

W 2015 roku Zuza Sroczyńska, pasjonatka dziennikarstwa i jogi, rozmawiała ze mną o jodze. W 2019 roku rozmowa została opublikowana w formie wywiadu w  TIMM MAGAZYN.

Copyright © 2019. Szkoła jogi we Wrocławiu Joga na Biskupinie.  Wszelkie prawa zastrzeżone.